poniedziałek, 26 listopada 2007

Trudne początki... Notariusz (1-sze podejście)

Na dzisiaj przypadał termin podpisania "przedwstępnej umowy sprzedaży" u notariusza.
Musieliśmy jednak odwołać spotkanie.
Nasz Ulubiony Sprzedawca tak strasznie nalegał na jak najszybsze podpisanie umowy, że - nauczeni doświadczeniem - postanowiliśmy dać sobie jeszcze kilka dni do namysłu. Czego, jak czego, ale domów nie powinno się kupować w pośpiechu.

Ponadto mieliśmy niewyjaśnioną sytuację z bankiem i kredytem. Oczywiście dortadcy kredytowi zapewniali nas, że mamy pełną zdolność kredytową itd., ale - ponownie nauczeni doświadczeniem - postanowiliśmy najpierw wyklarować naszą sytuację kredytową, a dopiero potem podpisywać umowę, której skutki będziemy odczuwać przez kolejne 25 lat (minimum).

Brak komentarzy: