sobota, 8 grudnia 2007

Trudne początki... Kredyt.

W poniedziałek wielki dzień - oficjalne i uroczyste podpisanie "przedwstępnej umowy sprzedaży domu" w formie aktu notarialnego. Jest sobota wieczór. Pora relaksu. Spędzamy miły wieczór w towarzystwie znajomych - ja, na ten przykład, z Krzusztofem H., z którym opowiadamy sobie o set-top-boxach i EIB.

Wracamy do domu. Jest już późno, ale włączam komputer. Od naszego doradcy finansowego dostaliśmy właśnie promesę udzielenia kredytu. Otwieram mail'a i co widzę:

ODMOWA PRZYZNANIA KREDYTU HIPOTECZNEGO.

Ja mam zawał. Magda jest załamana - nie śpi całą noc. Dopiero teraz uświadamiamy sobie jak bardz0 zależy nam na tym domu...

Kontaktujemy się z naszym doradcą finasowym, który - podobnie jak my - nabawia się stanu przedzawałowego. Zdaje się, że do nagłówka promesy kredytowej wkradł się ukryty tekst z jakiegoś szablonu. W poniedziałek rano mamy dostać promesę na papierze z prawdziwą pieczątką.

Nowoczesność, zakupy w internecie i komunikacja drogą elektroniczną - owszem, ale nie gdy w grę wchodzi duża bańka...

Brak komentarzy: